Anna Kleina, praca na zakończenie kursu „Polski dla dzieci niemówiących po polsku”

Niespełna trzy lata temu przyjechałam do Wielkiej Brytanii… Od razu podjęłam pracę w szkole polonijnej. Był to niejako powrót do źródeł – do nauczania. W Polsce przez dwanaście lat byłam nauczycielką języka polskiego. Później moje losy zawodowe potoczyły się w stronę dziennikarstwa i rzecznikowania, natomiast piękno języka zawsze było mi bliskie. Praca w szkole, tym razem w obcym kraju, ale jednak w szkole, była dla mnie czymś naturalnym.

Zderzyłam się jednak z inną rzeczywistością, którą nie
do końca rozumiałam. Nauczanie języka polskiego w Polsce i nauczanie tego samego języka za granicą wymagało ode mnie zupełnie innego podejścia, innych metod pracy, zrozumienia procesów myślowych moich uczniów – tak przecież innych od tych, które znałam z doświadczenia. Uznałam, że niezbędne jest dokształcanie się. Po to, by przede wszystkim zrozumieć dwujęzyczność i pomóc dzieciom.

Rozpoczęłam więc ponad dwuletni już proces nauki własnej. Ukończyłam studia podyplomowe, zrealizowałam wiele kursów, szkoleń, wysłuchałam wielu webinarów. Mam porównanie i z całą odpowiedzialnością mogę polecić kurs “Polski dla dzieci niemówiących po polsku” organizowany przez Klub Nauczyciela.

Co jest niezwykłą wartością tego kursu?

Przede wszystkim prowadząca – pani
Elżbieta Grabska-Moyle, która jest praktykiem. Nie od dziś wiadomo, że nauczanie dorosłych nie jest proste.
My – dorośli uczniowie oczekujemy takich materiałów
i takiej wiedzy, które błyskawicznie przełożą się na naszą pracę i z których będziemy mogli korzystać niemalże natychmiastowo. I to otrzymaliśmy.

Spodobała mi się koncepcja całego kursu, gdzie bohaterami każdego spotkania byli uczniowie – ci, których pani Elżbieta uczyła lub tacy, których znała z opowieści. W trakcie jednej lekcji śledziliśmy losy jednego młodego bohatera i jego zmagania z polszczyzną – na różnych poziomach, a to słuchania, a to mówienia, czytania, a to oczekiwań rodziców… Pozwoliło mi to szukać konotacji z moimi uczniami i praktycznie zawsze jakieś znalazłam – w mojej klasie lub na zajęciach prywatnych. Pojawił się więc ktoś taki, jak Konrad, Kamila, Victoria… Każde dziecko z własną historią dziedziczenia języka polskiego. Niektóre metody podawane przez panią Elżbietę wdrażałam na bieżąco w swojej pracy, inne mam zanotowane na przyszłość. Do serca wzięłam sobie uwagi pani Elżbiety, że dziecko, które język dziedziczy może komunikować się ze mną gestami, czasem po angielsku, czasem pojedynczymi słówkami – ważne, żeby się komunikowało, ponieważ to komunikacja jest priorytetem w nauce języka polskiego jako dziedziczonego. To już w trakcie kursu wprowadziłam do swojego warsztatu pracy. Dzięki czemu uczniowie słabiej znający język poczuli się znacznie bardziej komfortowo na lekcji, a to w krótkim czasie zaczęło przekładać się na widoczne postępy.

Słowa, które stały się po tym kursie moim cerdo to:
Kiedy coś dziedziczę, to staje się to moje. Kiedy uczeń dziedziczy język, to uczy się decydowania co, jak i kiedy mówi.
Zmieniają one sposób patrzenia na język dziedziczony i na właściciela tego języka, otwierają oczy mi, jako nauczycielce. Dziękuję.

Autorka: Anna Kleina

Nauczycielka w Polskiej Szkole im. Fryderyka Chopina w Southampton

Wybierz walutę
GBP Funt szterling